Wysoka inflacja i rosnące ceny energii tworzą atmosferę do rozmyślań o sposobach oszczędzania. Podczas gdy polskie miasteczka zaorał walec betonozy, a burmistrzowie gorączkowo kalkulują koszty utrzymania ocalałych terenów zielonych, drzewa w miastach wykonują wymierną pracę. Część usług miejskiej zieleni możemy przeliczyć na gotówkę, np. wszystko co związane z oczyszczaniem powietrza, redukcją CO2, redukcją pyłów zawieszonych, korzyści z małej retencji czy znacząca oszczędność energii w przypadku ogrzewania i klimatyzacji. Tam gdzie zdecydowano się policzyć i zmierzyć funkcje zielonej infrastruktury drzewa wpisano w strategię ze statusem majątku trwałego, który pracuje na miasto.
Wartość drzew znacznie wykracza poza to, co można uzyskać z ich ścinania – twierdzą londyńczycy. Brytyjski Urząd Statystyczny pracę 8,4 miliona drzew w Londynie wycenił na przeszło 1 mld funtów rocznie. Nic dziwnego, że za nielegalne ścięcie drzewa grozi tam kara nawet 300 tys. funtów. Przedstawiono raport z którego wynika, że każdego roku drzewa w Londynie usuwają 2241 ton zanieczyszczeń z atmosfery co kosztowałoby 126 mln funtów; magazynują 2,4 miliona ton węgla i pochłaniają dwutlenek węgla z atmosfery wycenione na 4,79 mln funtów; przechwytują opady deszczu i zapobiegają przedostawaniu się prawie 3,5 miliona metrów sześciennych wody do systemu odwadniającego – praca skrupulatnie wyceniona na 2,8 mln brytyjskich funtów. Ponad to zwrócono uwagę, że ilość energii zużywanej na ogrzewanie w miejscach zadrzewionych jest mniejsza o od 20 do 50 procent, natomiast latem temperatura jest mniejsza o 2 do 8 st. C., dzięki czemu o 30 procent spada zapotrzebowanie na klimatyzację. Stwierdzono, że miejsce pracy otoczone żywą zielenią, zlokalizowane w dobrze obsadzonym mieście, gdzie latem utrzymują się znośne dla pracowników temperatury, drzewa zapobiegają spadkowi wydajności, w ostatecznym rozrachunku pomogły zadbać o wynik finansowy. W tych okolicznościach wymierną korzyścią dla londyńczyka staje się bliskość parku lub zadrzewionej alei które zwiększają cenę mieszkań w okolicy o 15 proc.
Amerykanie zaszli dalej w swoich kalkulacjach, na stronie Departamentu Ochrony Środowiska stanu Nowy Jork możemy przeczytać, że dwudziestoletnie drzewo w przestrzeni publicznej przynosi rocznie 96 dolarów korzyści i kosztuje tylko 36 dolarów. Nowy Jork przeznacza niewiele ponad 20 mln USD na utrzymanie 5,2 mln drzew, które – jak obliczono – zapewniają ponad 120 mln USD oszczędności rocznie, a więc sześciokrotnie więcej niż kosztuje ich utrzymanie. Podobnie jak w Londynie, policzono oszczędności w kosztach ogrzewania oraz chłodzenia, oszczędności na ochronie przeciwpowodziowej oraz usuwaniu skutków zalań oraz koszt redukcji CO2. Ponad to wartość tlenu oddanego przez nowojorskie drzewa wyliczono na od 5 do 10 mln dolarów. Te liczby musiały zrobić wrażenie ponieważ przy pomocy prawie 3 tys. miejskich ochotników skatalogowano i stworzono specjalną mapę 685 tysięcy roślin w mieście, z których każda ma swój profil w internecie; o każdej dowiemy się ile wody opadowej wchłania w ciągu roku, ile energii pozwala oszczędzić oraz ile zanieczyszczeń powietrza pochłonęło. I tak grusza rosnąca tuż obok Empire State Building „zarabia” dla miasta około 84$, ale już położony dwie ulice dalej platan klonolistny oszczędza prawie 267$.
Doświadczenia amerykańskie miały być wzorem dla badań w Polsce, zastosowana w Warszawie metoda dr inż. Marzeny Suchockiej z SGGW wykazała oszczędności dla budżetu stolicy przynajmniej na 170 mln zł rocznie.
Sumy nie małe, czy mogą mieć znaczenie w proporcjach miasteczka wielkości Choroszczy? Odpowiedź powinna zainteresować mieszkańców i samorząd. Miasteczko przeszło katastrofalne dla zielonej infrastruktury rewitalizacje i trwa szalony boom deweloperski, zaś motywowani zyskiem inwestorzy nowych osiedli rzadko czują się zobowiązani poświęcić kawałek cennej powierzchni na cele inne niż mieszkaniowe.
W takich okolicznościach deficyt zieleni stanie się faktem, a efekty będą odczuwalne w miarę betonowania miasta. Warto mieć na uwadze, że bez względu na to, czy mieszkasz w metropolii czy w małym miasteczku, jesteś właścicielem rezydencji czy mieszkańcem M2 – twoja nieruchomość będzie miała większą wartość w pobliżu parku, twoje rachunki za ogrzewanie będą mniejsze w otoczeniu drzew, latem oszczędzisz na klimatyzacji. Łącząc to z pozytywnym bilansem dla budżetu miasta oraz z pominiętymi tutaj funkcjami społeczną i zdrowotną zielonej infrastruktury, mamy całkiem sympatyczny obraz miasteczka gdzie mieszka się i pracuje przyjemnie a nieruchomości zawsze są w cenie.
Piotr Maciej