Czytanie w ciszy pozwoli zrozumieć, czytanie przy muzyce, pozwoli wczuć się w sytuację, głębiej przeżyć to o czym pisze…
Rozmowy przed śmiercią to zbiór wierszy mówiących jak ważne w życiu człowieka są rozmowy. Wiersze nie opowiadają o umartwianiu się, o śmierci, lecz o tym co może do niej doprowadzić. Wiersze mówią że warto rozmawiać, że warto rozmawiać o trudnych tematach, oczywiście w bardzo umiejętny sposób. Są takie sytuacje, które wymagają dużej siły, odpowiedzialności za drugą osobę. Wymagają wyrozumiałości. Dlaczego ludzie nie rozmawiają ze sobą? A dlaczego jeśli rozmawiają to obwiniają się nawzajem, oskarżają. Ile trzeba mądrości, cierpliwości, zrozumienia i wyrozumiałości gdy pojawiają się trudne tematy? Brak rozmowy może doprowadzić do ciężkiej sytuacji, a nawet do tragedii. W naszym życiu warto rozmawiać. Dlaczego? Po to by rozwiązywać problemy, po to by budować więź, po to by być szczęśliwszym, mądrzejszym. Wiersze mówią o tym że warto rozmawiać za życia, tzn. nie odsuwać ważnych problemów i rozmów, bo rozmawiając możemy coś uzgodnić, coś rozwiązać. Przybliżyć się do lepszego, radośniejszego życia. Tłumienie spraw, nie rozmawianie może doprowadzić do złej sytuacji.
Wiersze i opowiadania zawarte w tomiku mówią o rozmowach, o działaniach w życiu człowieka, Mówią o rozmowach i zachowaniach które powinny się odbyć przed śmiercią bliskich, za życia ale się nie dobywają. Każdy z nas pędzi, każdy zapomina o drobnych rzeczach, o rzeczach ważnych, a nagle przychodzi śmierć i jest za późno na naprawianie, na rozmowy, na działanie. Założeniem tych wierszy jest poprawa kontaktów między ludźmi, między partnerami, parami, między małżeństwami. Są one chęcią zwrócenia uwagi na to kim jesteśmy, zwróceniem uwagi na to, co może uczynić nasze życie lepszym, pełniejszym, szczęśliwszym. Wiersze mówią też o tym że warto rozmawiać, że warto rozumieć co mówią rozumieć co czują, czego potrzebują w życiu. Nie chodzi o to tylko aby posłuchać kogoś, ale o to aby wysłuchać go, zrozumieć i rozwiązać problem. Warto być partnerem, partnerką w życiu warto być oparciem dla drugiej osoby. Czy rozmowa może uratować związek, czy może uczynić nasze życie lepszym? Czy może komuś uratować życie? Moim zdaniem może, dlatego warto rozmawiać ze zrozumieniem, empatią i wyrozumiałością.
Ile razy, przez czas gdy jesteśmy z kimś bliskim uczyniliśmy ją szczęśliwą? Tysiąc razy, sto, a może dziesięć… Ludzie nie dbają o drugą osobę… nie dają drobnych prezentów nie robią dobrych gestów, nie pomagają, nie wspierają… a nagle przychodzi śmierć… Nie pamiętamy o rocznicach ślubu, o urodzinach, a kiedy osoba odchodzi nagle sprzątamy groby, wydajemy tysiące na kwiaty, pamiętamy o rocznicy śmierci… płaczemy, usprawiedliwiamy się — kupujemy nagrobki za 20 000 zł — „mój mąż, moja żona zasługuje na wspaniały pogrzeb na najdroższy nagrobek”… naprawdę potrzebuje? A może zamiast tego potrzebował, potrzebowała oparcia, przytulenia, polnego kwiatu, ROZMOWY I ZROZUMIENIA… Warto rozmawiać, o ważnych tematach… warto rozmawiać przed śmiercią, zadbać o drugą osobę gdy żyje… Pamiętać o urodzinach, rocznicach, o drobnych gestach. Gdy bliska osoba odeszła pamiętamy o dacie jej śmierci, ale gdy żyła nie pamiętaliśmy o dacie urodzin. Gdy bliska osoba odeszła pamiętamy o święcie zmarłych, a za życia nie pamiętaliśmy o rocznicy ślubu. Gdy miała urodziny nie posprzątaliśmy mieszkania, a gdy odeszła sprzątamy groby… Czy nie warto pamięć i dbać o bliskich gdy żyją, rozmawiać by rozwiązywać problemy… kiedy jest na to czas?
dla mężów i żon
upadła…
udawała że nie żyje…
to już 20 lat odkąd to robi…
prawie 20…
udaje że nie żyje
udaje że żyje…
ot taka zabawa
w życie i śmierć…
dla męża to nie zabawa
on nie bawi się w to
nie widzi gdy żyje
a gdyby naprawdę umarła
też by nie widział…
trzy lata po ślubie
nic się nie wydarzyło
nic …
a nagle z ich miłości
nie pozostało wiele…
w zasadzie…
nie pozostało nic
dlaczego?
To pytanie zadaje
prawie 20 lat
prawie, bo trzy lata były normalne
co znaczy „normalne” w małżeństwie?
Mniej namiętności?
Mniej miłości?
Mniej starania?
Wszystkiego mniej?
Dlaczego nic się nie wydarzyło,
a z ich miłości nie zostało nic?
No może obrączka
i pierścionek
takie pamiątki
po czym?
Po rozpoczęciu nowego życia?
Czy dniu rozpoczęcia powolnej śmierci ich życia?
Zadała sobie pytanie
czy ja żyję?
A jeśli żyję to..
co to za życie?
Dlaczego żyję tak
jakbym dla niego umarła?
Co zrobiłam źle?
A może czego nie zrobiłam?
Czy ja będę jeszcze żyć?
Jak kiedyś gdy w drzwiach dawał kwiaty
a może to mi się śni?
Może obudzę się rano
mój ukochany facet obejmie mnie
a ja mu powiem
„Kochany” śnił mi się straszny sen
po ślubie przestałeś o mnie dbać…
kochać mnie
obudziła się
jej ukochany leżał obok niej
tak daleko
że nawet gdyby rozpędziła się i skoczyła
nie znalazłaby się obok niego
ale to nic
może się przeturlać
i zaraz znajdzie się obok niego
w jego ramionach
przetoczyła się…
ale nie było go
tzn w środku…
nie było go w środku
ciała jej ukochanego mężczyzny
jej męża…
próbowała obudzić się kolejny raz
i kolejny
i tak kolejne 20 lat…
jej mężczyzny nie było
już nawet obok
jego ciało znikło 10 lat temu
z inną
nie wiedziała czy żyje
nie wiedziała czy śni…
umarła?
a może nigdy się nie narodziła…?
myślała że śni…
dlaczego 3 lata po ślubie przestała żyć…?
dla męża…
Wiersz nr 2
zapłakał deszcz…
otworzono parasole…
czarne krople toczyły się po ciemnym materiale…
zagrała trąbka…
ktoś próbował coś powiedzieć…
szeptano w tłumie przyjaciół…
każdy chciał coś powiedzieć,
coś mądrego, miłego,
coś co trzeba było…
każdy chciał coś usłyszeć…
coś się dowiedzieć…
coś co powinien dawno usłyszeć,
dawno wiedzieć…
każdy coś wiedział…
czarne krople na płaszczach ściekały
przez chwilę w powietrzu stały się jasnymi łzami
by po chwili stać się częścią ziemi
płynęły do trumny…
milczące łzy niewiedzy o człowieku którego wszyscy „znali”
niedoceniony, lubiany
deszcz obmył stojących z pamięci…
usprawiedliwił pośpiech,
usprawiedliwił niewiedzę…
można było coś powiedzieć…
ale po co
skoro za życia nikt nic nie powiedział czegoś
wiersz nr 3
zapłakał deszcz…
otworzono parasole…
czarne krople toczyły się po ciemnym materiale…
zagrała trąbka…
ktoś próbował coś powiedzieć…
szeptano w tłumie przyjaciół…
każdy chciał coś powiedzieć,
coś mądrego, miłego,
coś co trzeba było…
każdy chciał coś usłyszeć…
coś się dowiedzieć…
coś co powinien dawno usłyszeć,
dawno wiedzieć…
każdy coś wiedział…
czarne krople na płaszczach ściekały
przez chwilę w powietrzu stały się jasnymi łzami
by po chwili stać się częścią ziemi
płynęły do trumny…
milczące łzy niewiedzy o człowieku którego wszyscy „znali”
niedoceniony, lubiany
deszcz obmył stojących z pamięci…
usprawiedliwił pośpiech,
usprawiedliwił niewiedzę…
można było coś powiedzieć…
ale po co
skoro za życia nikt nic nie powiedział czegoś
Grzegorz Sakowicz