Wśród mieszkańców Choroszczy i Gminy Choroszcz jest wielu ludzi, którzy mają fajnie hobby lub prowadzą działalność, która jest dla nich pasją. Wcześniej opisywaliśmy Urszulę Toczydłowską (TUTAJ), teraz czas na kolejną osobę. Jest nią mieszkaniec Choroszczy Karol Walesieniuk, który zajmuje się modelarstwem i tworzeniem makiet kolejowych.
Skąd u Pana pasja modelarstwa kolejowego?
W czasach mojego dzieciństwa bardzo popularne były „kolejki” z NRD od firm PIKO, ROCO itp. Gdy kilka lat temu zacząłem ponownie się interesować modelarstwem kolejowym okazało się, że jest to obecnie międzynarodowy przemysł, a kolejki na dywanie jak kiedyś przeszły praktycznie w zapomnienie. Obecnie różnorodność dostępnych modeli i rozwiązań jest olbrzymia, a poziom modeli i makiet z roku na rok jest coraz wyższy. Niestety szybko okazało się, że w tych stronach Polski niema i nie było nigdy grupy makieciarzy w rozmiarze H0. Od razu mnie to pochłonęło. Zacząłem od budowy jednej skrzynki 50x85cm ze szlakiem jednotorowym i to tak naprawdę były początki makiet modułowych w skali H0 na wschód od Warszawy. Gdy się kilka razy pokazałem ze swoim „warsztatem” okazało się, że jest jeszcze kilka osób w okolicy, która owszem ma modele ale jeździ nimi na podłodze.
Wtedy pojawił pomysł na założenie grupy pasjonatów?
Na początku byłem tak naprawdę sam. Jesteśmy nieformalną grupa modelarzy kolejowych z Podlasia. Nazywamy się roboczo Podlaska Grupa Modelarstwa Kolejowego. Jestem członkiem tej grupy, tak naprawdę ja byłem jej inicjatorem. I tak się zaczęło jakieś 5-6 lat temu. Obecnie grupa urosła do około 10-15 osób.
Czym się zajmujecie?
Jesteśmy pasjonatami kolejnictwa wszelkiego i w szczególności modelarstwa kolejowego w skali H0 czyli 1:87. Z czasem dowiedziałem się, że makiety na wystawach są wymiarami odrobinę zestandaryzowane i dzięki temu jest możliwość łączyć je ze sobą i tworzyć niemalże prawdziwy miniaturowy świat, gdzie ruch odbywa się na rozkład jazdy, a zapowiadanie telefoniczne miedzy stacjami niemal identycznie jak to jest na kolei w rzeczywistości.
Na początek podpinałem się pod imprezy modelarzy z wielkości tt i byłem po prostu ciekawostką i „większym kolegą” ponieważ tt to skala 1:120. Natomiast 2 miesiące temu złożyliśmy 50m makiety w Orli pod Bielskiem.
Czym jest modelarstwo kolejowe?
Modelarstwo kolejowe jest często kojarzone z wystawami makiet w latach 80 i 90 na składnicach harcerskich. Dziś już tych makiet niema lecz modelarstwo zostało i się pięknie rozwinęło. Jeszcze niedawno dostępnych modeli odzwierciedlających realia polskiej kolei było jak na lekarstwo. Obecnie jest to olbrzymi międzynarodowy przemysł. Przykładowo sławne PIKO co roku wypuszcza kilka nowych lokomotyw i wagonów wzorowanych na polskich odpowiednikach. Dlatego dziś jesteśmy w stanie tworzyć dokładne kopie całych pociągów.
Skupiacie się na samych pociągach i taborach czy na czymś więcej?
Modelarstwo kolejowe to znacznie więcej, modelarze poza dostosowaniem pojazdów tworzą również cały otaczający świat. Rozwój technologii cięcia laserem, komputerowego wspomagania projektowania ale również ostatnio druku 3D daje wręcz nieograniczone możliwości. Jednak nadal mówię o bardziej modelach niż makietach. Makiety to zupełnie inna para kaloszy.
Modelarstwo wymaga dużo czasu?
Osobiście jestem bardziej makieciarzem niż taborowcem. Bardzo odpręża mnie tworzenie przykładowo zieleni na łące z krowami lub gęstego lasu lub budowa infrastruktury w tym budynków. Jest to mój taki mały świat. Po ciężkim dniu w pracy włączam podcast siadam w „gospodarczym” i pracuje nad kolejnymi pomysłami. Modelarstwo kolejowe jest piękne ale również wymaga bardzo dużo cierpliwości. Jest to prosta zależność: jak mam chęć, czas i możliwość to pracuję nad makietą jak nie to nie. Nic się nie wydarzy jak makieta wyląduje na strychu na 2 lata. Tak było u mnie, gdy budowałem dom.
Czy można gdzieś zobaczyć prace Waszej grupy?
Gdy połączymy modele wraz z makietami otrzymujemy modelarstwo kolejowe które jest piękne i magiczne dla widza. Właśnie taką namiastkę wystawimy w remizie OSP Klepacze podczas festynu, który odbędzie się 23 lipca. Będzie to tylko próbka naszych możliwości, ponieważ warunki przestrzenne obiektu nie pozwalają rozwinąć skrzydeł. Zapewniam, że każdy kto przyjdzie i zacznie się wpatrywać w ten mini świat zacznie dostrzegać smaczki nie dostrzegalne na pierwszy rzut oka. Możliwym jest poczucie pewnego rodzaju symbiozy i swoistego rytm jak w prawdziwej kolei. Zapraszam do Klepacz.
Dziękuję za rozmowę.
W tym miejscu zapraszamy kolejne osoby, które zechciałby się podzielić tym co robią, tym co sprawia dla nich frajdę i jest pasją życia. Znasz kogoś? Daj nam znać! Opiszemy to na naszych łamach.